Wspomnienie o doktorze Józefie Morawczyńskim

 

W ubiegłym tygodniu pożegnaliśmy w Chwaszczynie uroczystą mszą świętą i ceremonią pogrzebową Pana doktora Józefa Morawczyńskiego.

 

Urodził się w Krościenku nad Dunajcem. Tam też odbywał naukę w szkole podstawowej, a następnie w liceum. Po uzyskaniu matury został powołany do trzyletniej służby wojskowej, którą odbywał w wojskach lotniczych.

 

Wymarzone studia medyczne odbył na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Gdańsku. Staż dyplomowy odbywał w I klinice Chorób Wewnętrznych i II Klinice Położniczej AMG, oraz w Przychodni portowej. W czasie odbywania stażu pracował dodatkowo w Szpitalu Miejskim w Gdyni.

 

W latach 1963-1969 Pan Morawczyński pracował w Przychodni Rejonowej w Pruszczu i w Wiejskim Ośrodku Zdrowia w Suchym Dębie.
Uzyskał specjalizację z medycyny ogólnej.

Następnie był zatrudniony przez zespół opieki zdrowotnej w Wejherowie jako lekarz ogólny w Ośrodku Zdrowia w Luzinie – od 1969 do 1970
Od 16 maja 1970 do 1999 pracował z oddaniem w Ośrodku Zdrowia w Chwaszczynie, który podlegał pierwotnie pod zespół Opieki Zdrowotnej w Wejherowie, następnie w Kartuzach, po czym w Żukowie.
Pan doktor Morawczyński współpracował jeszcze z SPZOZ w Żukowie w niepełnym wymiarze do roku 2001.

 

Pan doktor Józef Morawczyński był postacią znaną większości mieszkańców Chwaszczyna i jego okolic. I nie tylko. Bezpośredni, chętny do pomocy, konkretny w decyzji i działaniu, energiczny i pogodny, zaskarbił sobie sympatię licznych podopiecznych, oraz współpracowników. Szanował ludzi, czas i pracę fizyczną. Sam bardzo aktywny, wykonywał wszelkie zajęcia w swoim otoczeniu, czerpał energię z kontaktu z ludźmi i pracy. A nie bał się żadnej i znał się na wielu rzeczach.. Zawsze skory do pomocy: dom blisko ośrodka, potrzebujący wiedzieli gdzie trafić, samochód w gotowości, na podjeździe. Specjalizacja z medycyny ogólnej najbardziej odpowiadała Jego wizji pomagania ludziom w różnych sytuacjach zdrowotnych i w różnym wieku.

Zawsze był wspierany w swej lekarskiej posłudze przez Rodzinę.

 

To były inne czasy… Pogotowie nie przyjeżdżało szybko, wypadki na skrzyżowaniu w Chwaszczynie były niemal co tydzień, czasem brakowało wody albo wyłączano prąd. Niekiedy woziło się chorego, czy rodzącą do szpitala swoim samochodem…

 

Dla osoby, jak On bardzo aktywnej niesprawność i cierpienie to trudny czas, ale wewnętrzna siła i waleczność oraz opieka kochających bliskich dały jeszcze siłę na darowane dni i radości.

 

nadesłane: Joanna Komorowska

Skomentuj

Użytkownicy serwisu publikują swoje komentarze wyłącznie na własną odpowiedzialność. Portal Chwaszczyno.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść umieszczoną na łamach serwisu przez użytkowników. Drogi czytelniku szanuj innych opinie. Bądź odpowiedzialny za własne słowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.