W sobotni wieczór, 1 grudnia, byliśmy świadkami zapalenia pierwszej świecy na wieńcu adwentowym. Uroczystość ta wprowadziła nas w szczególny okres Kościelnego Roku Liturgicznego – okres Adwentu – przygotowujący nas do uroczystości Bożego Narodzenia, będącego wspomnieniem przyjścia Chrystusa i oczekiwaniem na Jego przyjście „na końcu czasów”.

Adwent (od łacińskiego adwentus – przyjście) – pierwsze wzmianki o adwencie pojawiły się w ustawach soboru w Saragossie w 388 roku. Do VI wieku Adwent trwał 40 dni i rozpoczynał się od św. Marcina (11 listopada). Był to czas pokuty, gorliwych praktyk religijnych, postu, zakazu wesel, hucznych zabaw, a nawet prowadzenia wojen. Obecnie Adwent trwa przez cztery niedziele i w zależności od tego w jaki dzień tygodnia przypada Boże Narodzenie, może się rozpoczynać od 27 listopada do 3 grudnia. Adwent  – choć w dużo łagodniejszej formie – nadal pozostał okresem wyciszenia. Symbolem rozpoczynającego się Adwentu jest wspomniany na początku wieniec adwentowy. Tradycja związana z jego przygotowywaniem pochodzi z krajów protestanckich. W Polsce zwyczaj ten zaczął rozpowszechniać się w latach pięćdziesiątych XX w. Upleciony z sosny lub jodły, ozdobiony czterema świecami i fioletowo-czerwonymi kokardami – jest znakiem wspólnoty chrześcijańskiej, która czuwa na modlitwie i w radości oczekuje przyjścia Pana. Piękną polską tradycją tego okresu jest odprawianie rorat – nabożeństwa poświęconego Maryi (nazwa roraty pochodzi od pierwszych słów dawnej pieśni wejścia /introitu/ Mszy Św.: Rorate coeli de super – Spuśćcie rosę, niebiosa).

Roraty pojawiły się u nas już w XIII w., a zwyczaj ich odprawiania przyniosła do Polski z Węgier św. Kinga, żona księcia krakowskiego Bolesława Wstydliwego. Roraty cechuje piękna i głęboka symbolika. Mszę roratnią odprawia się przed wschodem słońca, kiedy jeszcze noc okrywa ziemię (obecnie także wieczorem). Ciemność nocy symbolizuje mroki nocy grzechu, błędu i cienia śmierci duchowej ludzkości. Na ołtarzu obok świec, które palą się zazwyczaj, zapala się dodatkową, przewiązaną błękitną wstążką świecę, tzw. roratkę, symbolizującą Najświętszą Maryję Pannę, która w noc betlejemską poda nam swymi rękami najdoskonalsze światło – Chrystusa. Ku temu światłu idą wierni. Roraty są najulubieńszym nabożeństwem dzieci (być może dzięki ich niezwykłej oprawie – zapalonym lampionom i świecom). Z okresem Adwentu związane są również bardzo bogate tradycje i obyczaje ludowe, m. in. na Mazowszu i Podlasiu zwyczaj grywania przed roratami na ligawkach (instrument pasterski, podobny do naszej bazuny), czy pochody Gwiżdży na Kaszubach. Adwentowe przygotowanie na przyjście Dzieciątka Jezus znajduje najwyższy wyraz w dzień poprzedzający Boże Narodzenie, w dzień Wigilii.

Wigilia (z łacińskiego: vigilia – czuwanie) – to dzień przed uroczystością i czuwanie przed jej właściwymi obchodami. Tradycja ta wywodzi się ze Starego Testamentu. Dla pierwszych chrześcijan Wigilia była głównie nocnym nabożeństwem przed każdym większym świętem. Współcześnie Wigilią nazywamy dzień poprzedzający wielkie święta kościelne. W polskiej tradycji i obyczaju świątecznym nazwa ta zrosła się głównie z dniem poprzedzającym Boże Narodzenie. W kościele łacińskim wigilia Bożego Narodzenia obchodzona jest 24 grudnia, w kościele greckokatolickim i prawosławnym – 6 stycznia (w związku z posługiwaniem się kalendarzem juliańskim), a w kościele katolickim obrządku ormiańskiego – 5 stycznia.

Wigilia Bożego Narodzenia w polskiej obyczajowości i tradycji jest, począwszy od uroczystej kolacji, dniem świątecznym i powszechnie uważanym za najbardziej rodzinny dzień w roku. Podobnie jak w Polsce, Wigilię obchodzi się na Litwie, w Czechach i na Słowacji. W wielu krajach dzień ten nie ma jednak aż takiego znaczenia. W wielu krajach nie ma postu (post w Polsce jest również zniesiony, ale zwycięża tradycja i jest powszechnie zachowywany). W wielu krajach nie odprawia się też pasterki. Dla przykładu w Panamie, do której w styczniu na spotkanie z Ojcem Świętym Franciszkiem wyrusza grupa młodzieży z naszej parafii, dużą uwagę przywiązuje się do świecidełek za oknem. Wieczerza wigilijna nie istnieje, a w wielu domach jest to normalny dzień, jak każdy inny.
A jaka jest nasza, Polska Wigilia?

Wigilia Bożego Narodzenia dla nas, Polaków, to najpiękniejszy dzień i wieczór w roku, to dzień i wieczór cudów, wielkich emocji, wspomnień domu rodzinnego i najbliższych nam osób. To dzień i wieczór przekazywanych z pokolenia na pokolenie i kultywowanych z wielkiej i szczerej potrzeby niezliczonych tradycji rodzimych i zwyczajów domowych. To przede wszystkim uroczystość chrześcijańska.

Poznajmy zatem nasze, Polskie, wierzenia, zwyczaje i tradycje ludowe.

Od wieków wierzono, że Wigilia jest dniem, w którym następuje odnowienie dziejów świata, że jest to pierwszy dzień, jak w raju, gdzie nie było śmierci i żadnego podziału, a Wieczerza wigilijna odzwierciedla pojednanie wszystkich stworzeń. Tego dnia należało przebaczać wszystkie urazy. Wierzono, że w dzień i wieczór Wigilijny dusze tych, którzy odeszli, dzięki łasce Boskiej są w stanie opuszczać zaświaty i niewidzialne przebywać ze swymi bliskimi. Był to też dzień, w którym zwierzęta, nasi bracia mniejsi, mogły liczyć na lepsze traktowanie niż w codzienności: dostawały lepszą paszę, a nawet kawałki opłatka, czy resztki po wieczerzy, aby wraz z całym światem i wszystkimi ludźmi dzielić radość z Bożego Narodzenia. Od wieków był to również dzień, w którym analizowano różne, pozornie drobne wydarzenia, próbując odczytać z nich wróżbę na przyszłość.
Wszystkie prace tego dnia  – tak jak i dzisiaj – skupiały się na jak najlepszym przygotowaniu do wieczornego świętowania. Ostatnie porządki, pieczenie i gotowanie świątecznych potraw, przygotowywanie wigilijnego stołu…  

Wielką wagę przykładano do świątecznego wystroju domu czy mieszkania – w przeszłości wszystkim umieszczanym w domu i obejściu „świątecznym przystrojom” przypisywano najpierw ważne treści symboliczne, na drugim miejscu stawiając ich walory zdobnicze. Staropolskim przystrojem świątecznym były przede wszystkim snopy podstawowych zbóż (pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa), słoma, siano, sypane na obrus ziarno – miały one sprzyjać urodzajom w nowym roku. Dlatego też snopy, w wieczór wigilijny, ustawiano zarówno w chatach chłopskich, w dworskich pokojach i w magnackich rezydencjach. Na ścianach wieszano słomiane gwiazdy, krzyże, albo pęczki słomy zwane „dziadami”. Dekoracją były też zielone gałązki jodły, świerku lub sosny. Dekorowano nimi ściany, ramy obrazów, drzwi wejściowe domu, a nawet wrota stodół i obór. Kolejną zieloną ozdobą, powszechną szczególnie w całej Polsce południowej była podłaźniczka. Był to powieszony nad wigilijnym stołem przystrojony czubek świerku lub sosny, ozdobiony ciasteczkami, jabłkami, orzechami, papierowymi wycinankami i ozdobami wykonanymi z opłatka. Wierzono, że podłaźniczka nie tylko stroi dom, ale chroni od nieszczęść, chorób, zapewnia dostatek, zgodę i miłość w rodzinie, a pannom na wydaniu wróży rychłe i udane małżeństwo. Z czasem większość tych przystrojów wyparła choinka – trudno bez niej wyobrazić sobie dzisiaj święta, ale jeszcze trudniej uwierzyć, że jest to jedna z naszych młodszych tradycji świątecznych. A jaka jest jej symbolika – nawiązuje ona do „drzewa życia” z raju, przypomina nam naukę o grzechu pierworodnym (upadku Adama i Ewy), wskazuje nam też odkupieńcze znaczenie drzewa krzyża. Zwyczaj stawiania w domach choinek pochodzi z XV w. Najpierw przyjął się w Niemczech, a potem w wielu rejonach świata. W XIX w. można było je spotkać na ziemiach Polskich, ale tylko w domach Niemieckich. Z upływem czasu zagościły też i w domach Polskich, choć w niektórych rejonach dopiero po II wojnie światowej. Początkowo zdobione, tak jak podłaźniczki, ręcznie wykonanymi cackami, owocami, słodkościami, rozświetlone blaskiem świec – dziś mienią się światłem kolorowych, elektrycznych lampek i błyszczą blaskiem szklanych ozdób. W niektórych domach ciągle żywy jest też, rozpropagowany przez franciszkanów, zwyczaj ustawiania szopek przedstawiających scenę Bożego Narodzenia (za prekursora szopki uznaje się św. Franciszka, który zapoczątkował ten zwyczaj w 1223 r.).

Przygotowanie domu do świąt było i jest ważne, ale kulminacją dnia Wigilii, zarówno dzisiaj jak i przed wiekami, była uroczysta Wieczerza – gromadząca wszystkich domowników najwspanialsza uczta w roku.

Stół, który żywił, który był symbolem życia domowego i rodzinnego, który otaczany szczególnym szacunkiem stawał się ołtarzykiem domowym, do wigilijnej wieczerzy przygotowywano zawsze z wielką pieczołowitością. W polskiej tradycji praktykowany był (dziś już zapomniany) zwyczaj umieszczania pod wigilijnym stołem żelaza (lemiesza pługa) – symbolizującego ciężką pracę – oraz opasywanie jego nóg łańcuchem, „aby chleb trzymał się domu”. Na stole kładziono grubą warstwę słomy lub siana (dzisiaj jest to jedynie niewielkie pasemko, kilka źdźbeł), symbolizującą ubóstwo panujące w stajni, w której narodził się syn Boży i dopiero na tym rozpościerano lniane płótno lub biały obrus – najlepszy jaki był w domu. W południowych regionach Polski na nakryty stół sypano jeszcze ziarna zbóż, grochu i maku. Na tak przygotowanym stole ustawiano zastawę stołową – czy była to gliniana miska, czy delikatna porcelana – zawsze dbano o to, by była ona szczególna, odświętna. W XIX w. wprowadzono zwyczaj stawiania na stole jednego dodatkowego nakrycia – dla zbłąkanego wędrowca, członków rodziny przebywających z dala od domu i dla tych, których już nie ma wśród nas.
Do Wieczerzy zasiadano wraz z ukazaniem się na niebie pierwszej gwiazdy – na pamiątkę gwiazdy betlejemskiej, wielkiego światła, które ukazać się miało nad grotą Narodzenia Pańskiego, wskazując pasterzom i Wschodnim Mędrcom miejsce, w którym Jezus przyszedł na świat. Wieczerzę rozpoczynała głowa rodziny od modlitwy (w czasach nam bliższych i obecnych – od zapalenia świecy /znaku obecności Chrystusa wśród ludzi/ i czytania fragmentu Ewangelii św. Mateusza lub św. Łukasza w części dotyczącej narodzin Jezusa). Potem uczestnicy wieczerzy wzajemnie przełamywali się opłatkiem, składając sobie przy tym życzenia.

Czym jest opłatek? – to osobliwy, biały i delikatny jak mgła chleb z maki pszennej i wody. Opłatek w połowie XI w. zastąpił pieczywo sakralne jakim były płytki chlebowe i konsekrowane płaskie chleby ofiarne, i na zawsze wpisał się w obrzędy Mszy Św. łacińskiej. W średniowiecznej Europie produkcją opłatków zajmowały się klasztory. Sposób wypieku opłatków od wieków nie zmienia się – do ich wypieku używa się specjalnych metalowych form (szczypiec), a po wypieczeniu wytłacza się matrycą sceny z opisu Bożego Narodzenia. Zwyczaj dzielenia się opłatkiem, przypominający podobny rytuał starochrześcijański, jest charakterystyczny tylko dla Polski. Zapoczątkowała go szlachta w XVIII w. Szybko został przejęty przez pozostałe stany w niemal całej Polsce, za wyłączeniem części Pomorza, gdzie przyjął się w XX w. Wigilijny zwyczaj dzielenia się chlebem spotkamy też w kościele prawosławnym – nie jest to jednak opłatek, a specjalna bułka przaśna, nazywana prosforą. Kiedy już ucichł szelest przełamywanego opłatka i zamknął się krąg wzajemnych życzeń, wszyscy siadali do stołu. Stołu zastawionego postnymi potrawami, których liczbę i rodzaj określał obyczaj regionalny i domowy oraz zamożność gospodarzy. Dawniej Wigilie bywały skromne – biedny lud nie miał czym tego stołu zastawić – zdarzało się, że jedynym wigilijnym jadłem był śledź z kartoflami. U lepiej sytuowanych trafiała się jeszcze kasza, kapusta, groch, barszcz czy chudy żur. W bogatych domach potraw było więcej i bardziej wyszukanych. Niekiedy była to prawdziwa uczta złożona z kilku zup, wielu dań rybnych, ciast, słodyczy, szlachetnych trunków. Dzisiaj przyjęło się, że na wigilijnym stole powinno znajdować się 12 potraw (na pamiątkę 12 apostołów), wcześniej w zależności od stanu: wieczerza chłopska – 7 (bo 7 dni tygodnia), szlachecka – 9 (bo 9 chórów anielskich), pańska – 11 (bo tylu było apostołów bez Judasza). Co warte uwagi  – w żadnym domu nie liczono ilości tych potraw. Ważne było, aby było ich jak najwięcej, i by były one zrobione z płodów i darów ziemi: zbóż, warzyw i roślin oleistych (ziemniaki, kapusta, fasola, groch, soczewica, mak, siemię lniane i konopne), owoców świeżych i suszonych (jabłka, gruszki, śliwki), a także miodu, grzybów i ryb (słodkowodnych i śledzi) – a więc z wszystkiego co rodzi się w polu, w lesie, w sadzie, pasiece i leśnej barci, w wodzie i ogrodzie.

Na Wigilię tradycyjnie jadało się więc: chleb, barszcz, żur, zupę grzybową, kapustę z grochem i grzybami, pierogi z postnym nadzieniem, ziemniaki, ryby, kluski z makiem, strucle makowe, pierniki, kompot z suszu owocowego, a na wschodnich terenach kutię. Z czasem zestaw wigilijnych potraw zmieniał się. Ze stołu zniknęły te niezbyt smaczne jak kisiel owsiany i zupa konopna. Pojawiły się nowe – z nieznanych wcześniej gatunków ryb, owoców, bakalii, przypraw. Obecnie Wieczerza jest urozmaicona i obfita, a kwestia menu zależy od każdego osobnego domu, gdyż każda rodzina ma swoje zwyczaje, tradycje i ulubione przepisy. Do dzisiaj obowiązuje też stary zwyczaj, który nakazywał, aby skosztować każdej potrawy z wigilijnego stołu. W ten sposób okazywało się szacunek płodom ziemi i pokarmom z nich przygotowanym.
Czas po skończonej Wieczerzy wigilijnej upływał głównie na śpiewaniu kolęd – radosnych pieśni sławiących cud Boskiej miłości i fakt narodzin Boga wśród ludzi. Kolędy były i są skarbem polskiej kultury i naszej religijności. Chwytają nas za serce tekstami często naiwnymi i prostymi, lecz jakże pełnymi miłości ku małemu dzieciątku. Ile jest polskich kolęd – trudno zliczyć. Ich zbiory wydane w połowie XIX w. zawierały ich ponad 300. W końcu XX w. polski dorobek kulturalny zawierał ponad 500 utworów.  A przecież ciągle powstają nowe. Żal tylko, że tak niegdyś powszechna tradycja wspólnego śpiewania kolęd, niestety zanika. bo to właśnie kolędy tworzą piękną i niepowtarzalną oprawę tych wyjątkowych, rodzinnych świąt, Świąt.

Ktoś w tym momencie zapyta – „A co z prezentami?” – zwyczaj obdarowywania upominkami należy do najmłodszych tradycji świątecznych. Podobnie jak choinka, przyszedł do nas z Niemiec. Najpierw przyjął się na dworach szlacheckich i w miastach. Na wsi, w domach chłopskich jeszcze w połowie XX w. należał do rzadkości. A czym obdarowywano? – zapewne w bogatych domach prezenty były „bogatsze”. W domach mniej zamożnych i biednych upominki były symboliczne: np. jabłka, orzechy, suszone owoce, drobne pierniczki.

Wigilia, bogaty w obrzędy i zwyczaje dzień – tak jak i dzisiaj – kończył się odprawianą o północy uroczystą Mszą Św. – jutrznią, w Polsce nazywaną pasterką. To nocne nabożeństwo ku chwale przychodzącego na świat Dzieciątka Jezus, do liturgii Kościoła powszechnego wprowadzone zostało w VI w., najpierw w Jerozolimie i w Betlejem, gdzie podobnie jak obecnie odprawiane było w Grocie Narodzenia. W Polsce celebruje się pasterkę od średniowiecza. Nabożeństwo to zawsze gromadziło i gromadzi tłumy, a bijące dzwony i wielka kolęda Franciszka Karpińskiego „Bóg się rodzi”, obwieszczała i wciąż obwieszcza, rozpoczynający się dzień i święto Bożego Narodzenia.

Z życzeniami wspaniałych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia dla wszystkich czytelników Chwaszczyno.pl

Danuta Jastrzębska

 

Materiały źródłowe:
Praca zbiorowa – „Rytuał domowy – Rok rodziny katolickiej”;
Dr Barbara Ogrodowska – „Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne”, „Tradycje polskiego stołu”;
Jan Uryga – „Rok Polski w życiu, w tradycji i obyczajach ludu”;
Roman Landowski – „Dawnych obyczajów rok cały”.

 

 

 

 

Skomentuj

Użytkownicy serwisu publikują swoje komentarze wyłącznie na własną odpowiedzialność. Portal Chwaszczyno.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść umieszczoną na łamach serwisu przez użytkowników. Drogi czytelniku szanuj innych opinie. Bądź odpowiedzialny za własne słowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.