Nauka języka kaszubskiego w szkołach ma znaczenie szczególne. Nie jest to li tylko nauka gramatyki i zasad pisowni rodzimej mowy naszego regionu, ale także jego historii, etnografii, tradycji i współczesności, także geografii i architektury. Wiedzę z tychże ostatnich dziedzin mogli poznać uczniowie Szkoły Podstawowej im. Jana Trepczyka w Miszewie i Gimnazjum nr 2 w Żukowie. Co, co wybrali się na wycieczkę do elektrowni w Rutkach i Jaru Raduni, nie mają już wątpliwości, że ta nauka ma głęboki sens.
– Jestem tu pierwszy raz w środku. To wszystko jest niezwykle ciekawe. I to tak blisko nas – nie krył zdumienia gimnazjalista z trzeciej klasy Kuba Bisewski.
Nie tylko on, ale i wszyscy pozostali uczniowie, byli na terenie Elektrowni wodnej w Rutkach po raz pierwszy, także opiekunowie. Wdzięczność za zorganizowanie tej możliwości należy się Henrykowi Gleinertowi z Rutek, znanemu też z występów w chórze „Harmonia” oraz pracującemu w elektrowni Markowi Wojniczowi, który z zaangażowaniem oprowadził uczestników wanogi i opowiedział o historii oraz funkcjonowaniu obiektu liczącego dokładnie 105 lat. Warto wspomnieć, że na samym początku elektrownia zasilała w prąd między innymi Gdynię. W 1925 r. Rada Gminna Gdyni uroczyście deklarowała, że „otrzymała elektryczność dzięki pomocy Wydziału Powiatowego w Kartuzach”. Ten moment spowodował ogromne przyśpieszenie inwestycyjnie Gdyni. Już po roku ta kaszubska wieś otrzymała prawa miejskie.
Ta i kolejka dawka informacji na temat Jaru Raduni stała się własnością młodzieży z Gminy Żukowo. Jest to trwała wiedza, gdyż zaczerpnięta podczas żywej lekcji w terenie. Przejście jarem dodatkowo okazało się niezwykle atrakcyjną przygodą. Wykazało też spore umiejętności fizyczne uczniów. Dodatkowo ujawniło zaniedbania za strony zarządców lasów i rezerwatów przyrody. Szkoda! Jar jest przyrodniczą perełką. Niestety, dla wielu raczej niedostępny ze względu na powalone konary i brak kładek na rzece Raduni.
Kilka godzin zajęło młodzieży przejście do stacji w Babim Dole, która – takie przynajmniej odczuwało się wrażenie – niewiele się zmieniła od czasu jej budowy w latach 1926–1933. Choć raczej dawniej na pewno prezentowała się o wiele korzystniej. Doznania jednak były całkiem miłe dzięki cudownej pogodzie i dziewiczej naturze obszaru, a dodatkowo… dzięki filmowcowi Wiesławowi Kwapiszowi, który dzielnie pokonał całą trasę z uczniami, by w otoczeniu stacji nagrać kilka piosenek kaszubskich wykonanych na akordeonach przez młodych i niezwykle uzdolnionych muzyków: Błażeja i Janusza. Ta szczególna i przemiła atrakcja stała się udziałem także podróżnych jadących z Kościerzyny w kierunku Gdyni. Muzycy zagrali bowiem w pociągu, co pozostawiło niezatarte wrażenia artystyczne, a dodatkowo wzbudziło sympatię pasażerów wobec całej żukowsko-miszewskiej ekipy.
Po takim wysiłku fizycznym, wzmocnionym przemiłymi wrażeniami, pizza w Żukowie okazała się całkiem dobrym i wymaganym pomysłem. Cały wycieczkowy dzień zakończył się spotkaniem w Kolbudach, na którym miejscowy Oddział Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego zorganizował wieczór filmowy, a na nim pokaz filmu „Pomiędzy narodami. Kaszubi – Niemcy – Polacy” oraz prezentacji poezji kaszubskiej Idy Czaji i piosenki w wykonaniu Weroniki Pryczkowskiej.
Jan Dosz